Każdemu kto czytał trochę tego bloga w chwili gdy widzi tytuł zapala się pewnie czerwona lampka. Czyżby w ciągu niecałego miesiąca myślenie autora uległo tak wielkiej zmianie? Nie jest ze mną tak źle. Zmiana u człowieka jest dobra w końcu nie jest krową, ale bez przesadyzmów. Po prostu zabrałem się za to co ostatnio zapowiedziałem. Gdyż są pewne sytuacje, w których dobrze jest działać wbrew sobie. Uświadomił mi to pewien film, jednak o filmie odrobinę później.
Jak najbardziej. To jest niezaprzeczalne. Jednak czasem dobrze jest zrobić coś wbrew sobie. Ulec namową kogoś, pomimo tego, że nie jesteśmy przekonani do jego pomysłu. Jest to genialny sposób na poszerzanie swojej strefy komfortu. Jako przykład posłużyć może wyjście z ludźmi których nie znasz. Jedyne co Cie łączy z jakąś grupą to powiedzmy Janusz. Janusz jest morowym chłopakiem i bardzo go lubisz. Zaprasza Cię na domówkę gdzie nikogo znać nie będziesz. Pierwszy odruch to oczywiście uprzejma odmowa. Jednak Janusz nalega. Masz dwa wyjście. Odmówić i siedzieć w domu albo iść na party z Januszem. Pierwsze wyjście nic nie zmieni w Twoim życiu. Drugie, którego przemyślenie proponuje, coś zmieni w danym dniu (może w życiu ?) . Być może będziesz się świetnie bawił i poznasz nowych ludzi, jednak istnieje też szansa, że całą imprezę będziesz siedział sam w kącie, a Janusz Cię opuści. Podejmujesz ryzyko.
YES !
Być może film o którym będę pisał nie jest dla Ciebie żadną nowinka. Jednak nawet jeśli go widziałeś, warto spojrzeć na niego przez pryzmat siebie i tego, czy nie spróbować od gapić od głównego bohatera. Film ,o którym chcę pisać ma tytuł "Jestem na tak " (Yes man) . Bohaterem filmu jest sfrustrowany urzędnik bankowy - introwertyk, który na większość propozycji odpowiada nieodmiennie "nie". Tkwiąc w bezruchu, Carl spotyka nagle charyzmatycznego guru, który nakłania go do zmiany trybu życia. Carl, choć nie od razu, poddaje się perswazji nawołującego do zmian mówcy i postanawia spróbować postawy "na tak". Carla spotykają różnorakie przygody wynikające z tego, że zaryzykował. Na przedsmak powiem, że dzieki filmowi dowiedziałem się, że poprzez podwiezienie koczownika do jego legowiska mogę poznać dziewoje mych snów. Gorąco polecam film, gdyż nie dość, że z przesłaniem to jest również przezabawny, w końcu Carla gra Jim Carrey.
Idea, którą przedstawiłeś jest bardzo ciekawa i pozytywna (sama ją stosuję), ale miałam nadzieję na trochę więcej przemyśleń z nią związanych klikając na link - właściwie nie wiem dlaczego ;p
OdpowiedzUsuńGeneralnie to całą idee przekazuje właśnie film o którym piszę, i myślę, że dla zainteresowanych to on będzie najlepszym rozwinięciem tego artykułu. Mądry i zabawny - to co misie lubią najbardziej.
OdpowiedzUsuń...co nie zmienia faktu, że można ją także ciekawie przedstawić na piśmie, nie wyręczając się filmem ;>
OdpowiedzUsuńAno można. Jednak forma i treść została wpisana taka jaką w zamyśle miałem : )
OdpowiedzUsuńCzlowiek zostal obdarzony rozumum po to aby go uzywac. Cwiczenie umyslu poprzez myslenie pomaga osiagac sukcesy. Czasem jednak trzeba sie odprezyc i zrobic cos innego, co nie oznacza wbrew sobie. Oznacza to przejscie w inny stan postrzegania rzeczywistosci przy zachowaniu myslenia.
OdpowiedzUsuńJeśli wbrew sobie znaczy wbrew swoim przyzwyczajeniom (czyli bezpieczeństwu za wszelką cenę) to tak! Nie sposób się rozwijać, unikając frustracji i ryzyka. Nie sposób się rozwijać, otaczając się wyłącznie ludźmi o tych samych wartościach, sposobie życia, wrażliwości (takimi "Januszami" jak wyżej). Tylko wyjście w stronę jakiegoś "nie-ja" może przybliżyć do przemiany, ubogacenia. A więc spotkanie w przemiłym towarzystwie, na którym wszyscy tylko sobie przytakują - jest bezpieczne ale kompletnie nie rozwojowe.
OdpowiedzUsuń